wtorek, 5 lutego 2013

Księga Rodzaju 23 - 24

 Rozdział 23 ... czytamy tam o śmierci Sary i determinacji Abrahama, aby pochować swoją zmarłą żonę w ziemii Kanaan, w obcej ziemi, która została mu obiecana i jego potomstwu.
Czy to nie jest takie przyrównanie, do naszego przebywania tu na tym świecie ? Niby nasz jest ten świat, ale tak naprawdę to nie ten , który będzie naszym końcowym celem.Jesteśmy u siebie , a jakby nie u siebie. Mamy obiecane miejsce w domu Pana, tu jesteśmy tylko przejściowo, na chwilkę.
Żyjemy tu i teraz, troszczymy się o nasz byt, ale szczególnie  powinniśmy zabiegać o to , aby zapewnić sobie wstęp do tej Ziemi Obiecanej przez Boga.

24 rozdział, to misja poszukania żony dla Izaaka. Eliezer, sługa zostaje  wysłany w tym celu przez Abrahama.
Szuka z modlitwą na ustach.  A Bóg odpowiada na tą modlitwę i to w konkretny sposób. 
Eliezer  idzie i w swojej modlitwie mówi Bogu jakiego znaku oczekuje, co pomoże mu w rozeznaniu Woli Bożej.
Odpowiedź przychodzi i nie ma wątpliwości ,że pochodzi ona od Boga.

Kiedy postanowiłam czytać Pismo Święte (opisałam to na początku) , na potwierdzenie mojego postanowienia , otrzymałam słowo w Kościele podczas Mszy.
Tak , tego widocznie oczekiwał ode mnie Bóg.

Często w życiu dostajemy takie subtelne wskazuwki od Boga i kiedy się wsłuchamy i wpatrzymy w to co się dookoła nas dzieje, to na pewno dostrzeżemy, że w różnych i tych  dużych i małych wydarzeniach przemawia do nas Pan. 
Jeszcze taka myśl mi przyszła na koniec...
Kiedy się modlimy , to mówimy my, ale kiedy czytamy Pismo Święte, to  słuchamy tego co Bóg ma nam do powiedzenia. On oczekuje dialogu...nie monologu. 
Dlatego tak ważne jest, aby mieć codzienny kontakt ze Słowem Bożym...



2 komentarze:

  1. Wola Boża i znaki.
    Mam tu chyba problem. A właściwie to nie mam problemu, tylko trochę inne podejście.
    Mówi się czasem, może często, że trzeba w jakichś, powiedzmy, ważniejszych sytuacjach wymodlić, jakby omodlić jakąś decyzję.
    Że tej modlitwy, ma być jakby więcej, czy ma być gorętsza, mówi się czasem o potrzebie znaku.

    U mnie to jest bardziej, jakby z marszu.
    Jestem grzeszny, ale modlę się, staram się trwać przy Bogu. Staram się być ukierunkowanym na Boga i poddawać się Jego Woli, natchnieniom stale.
    Nigdy chyba nie prosiłem o znak. Raz kiedyś, ale znak był ustalony przeze mnie. I tak się porobiło, że nie mogłem go dokładnie odczytać, bo było jednak inaczej.
    Mówiłem Ci o Nas z Żoną i Jasnej Górze.
    Czasem owszem są takie sytuacje, które mogę traktować jako znak, ale one są same dawane. Jakby dla potwierdzenia, tak synu, ja Bóg jestem w twoim życiu, jestem przy tobie.
    Może tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sławku, ja nie tyle oczekuję znaków od Boga, co raczej staram się je dostrzec. Są jakimś potwierdzeniem, czy zaprzeczeniem tego co się działo,czy dzieje. Zrobię coś, a potem nagle usłysze albo przeczytam Słowo ,które się konkretnie do tego odnosi. Już nieraz miałam takie doświadczenie. Czy przez ludzi, przez czyny. Często staram się w tym dostrzc Boży Palec. Nic nie dzieje się przez przypadek.
      Tyle się modliliśmy o wspólną modlitwę i Pan Bóg przyszedł z pomocą, dając nam Szkaplerze.To była Jego sugestia co mamy robić, aby zjednoczyć nas na rodzinnej modlitwie. Wybór pozostawił oczywiście nam.Widocznie taką drogę do wspólnej modlitwy dla nas wybrał. I właśnie wtakich sytuacjach dostrzegam ingerencję, czy znaki od Boga.

      Usuń